Mrautak zachwycona. W domu kartony, walizki, wiadra z farbą, drabiny, malarze, zdechła ja, kuweta do sikania w pokoju i wszędzie szeleszcząca folia. Cudownie.
Niniejszym ogłaszam wypisanie się z wirtualnej rzeczywistości na czas dłuższy. Ta prawdziwa spadła mi na głowę z siłą lawiny.
Zapraszam kiedyś.
Na pożegnanie Mrautak remontująca i dwa Mrautaki. Ten mniejszy od atteo. Bardzo podobny do oryginału i bardzo śliczny:)
Dziękuję:)

Orety, ale używanie dla Koty ... Dla Ciebie rozumiem nieco mniej rozrywkowo. Trzymaj się, nawet najgorsze remonty mają swój koniec!
OdpowiedzUsuńOjojojojojoj. Trzymaj się, Kaprysiu!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze jednak będziesz do nas zaglądać. Moja choroba weszła mi trochę w paradę, ale pierwsza paczuszka rusa do Ciebie w poniedziałek. Następne będą w niedalekiej przyszłości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO jej... Kaprysiu pozdrawiamy Cię serdecznie - ja i Tymek, uściski dla Mrautak i czekamy tu na Ciebie... :-)
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się! Mrautak na drabinie cudowna!
OdpowiedzUsuńDuża dezorganizacja życia i masę pracy przed Tobą ale za to później ładnie ,świeżo i czysto .Trzymaj się ,zdrówka życzę i czekamy tu aż Twoje życie wróci do normy,głaski dla Mrautaka:)
OdpowiedzUsuńTo najbardziej całuśne zdjęcie jakie ostatnio widziałam. Mam podobne z moim Miśkiem. Dopiero dzisiaj zauważyłam jak jej pięknie przenikają plamy.
OdpowiedzUsuńJa lubię remonty, bo lubię zmiany. Widzę, że twoja Mrautak podobnie. Jednak nie cierpię bałaganu, dlatego wszystko z mężem robimy sami. Szybko zrobimy, szybko posprzątamy. Obcy ludzie też mnie w domu denerwują, jeśli są dłużej.
W ferie czeka mnie też remont. Panele, kolejne doświadczenie, nigdy nie zakładałam.
Na pocieszenie powiem Ci, że wreszcie udało mi się zgromadzić wszystkie materiały. Jak będzie troszkę wolnego czasu, zaczynam dla Ciebie obiecany prezent.
Kochane jesteście, że jeszcze czasem tu zaglądacie. Jak dojdę do jakiego takiego ładu i wewnętrznego spokoju nadrobię blogowe zaległości, obiecuję:) I dziękuję Wam bardzo za życzliwe słowa i Waszą obecność:)
OdpowiedzUsuńPiękna ta Mała Mrautak i co najważniejsze, że spodobała się Większej ;))
OdpowiedzUsuńWidok z wiadrami i drabinami znajomy - trzymajcie się :)
Wracaj jak najszybciej po tym "przewrocie".
OdpowiedzUsuńA ja Ci zazdroszczę!!! Jak ja pragnę remontu!!!
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się i Ty i Mrautak:)
OdpowiedzUsuńA Mraautakowi w przeciwienstwie do ludzi calkiem podoba sie takie zamieszanie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Udanego i szybkiego remontu. U mnie zawsze trwa dydzień góra dwa...po miesiącu ile jeszcze do końca tydzień góra dwa...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Kochana, u mnie trzeci miesiąc remontu. Tym bardziej łączę się z Tobą w tym "nieszczęściu". Ja już mam dosyć i marzę tylko o tym, żeby wreszcie mieć czysto i żeby mi się po domu obcy panowie nie kręcili. Ale to jeszcze potrwa. Mam nadzieję, że u Ciebie pójdzie szybciej:) Czego Ci życzę z całego serca:) A Mrautaczki razem wyglądają prześlicznie:))) Pozdrawiam najgoręcej jak potrafię i trzymam mocno kciuki za szybki finał i Twój powrót to wirtualnego świata:)
OdpowiedzUsuńTo zaraźliwe jakieś czy co...? U mnie podobny kataklizm. Rozumiem więc i współczuję ;-)
OdpowiedzUsuńŚciskam czule, Kaprysiu, i do kiedyś ;-)
Oh, piękny ten Twój Mrautak Kaprysiu! :)
OdpowiedzUsuńSzybkiego uporania się.. ze wszystkim kochana!
Do usłyszenia! Słonecznego weekendu Wam życzę!
no to masz co robic ....
OdpowiedzUsuń