W deszczowy dzień miłe są wycieczki wirtualne.
Młoda prywatnie i służbowo, zjechała i zwiedziła miejsca, do których na pewno już w życiu się nie wybiorę, oglądam więc świat przez obiektyw jej aparatów, a dziś zapraszam na wspólną wycieczkę jej śladami.
Ze Sri Lanki wróciła pod koniec marca. Spędziła intensywne dwa tygodnie z biletem lotniczym w kieszeni i jedynie internetową rezerwacją hoteli w planowanych do odwiedzenia miejscach. Oferta biur podróży jest potwornie droga, no i ogranicza, a Młoda ograniczeń nie lubi. Ja muszę się im podporządkować, bo blog rządzi się swoimi zasadami i każdy za długaśny i przegadany post robi się niestrawny i nudny, żeby był nie wiem o czym;)
Na początek trasa jaką zaplanowała i pokonała, a poniżej już zdjęcia. Kilka z ponad trzech tysięcy. I weź tu wybierz człowieku;)
Sigiryia. Widok z góry podczas wchodzenia. Poniżej dojście na sam szczyt przez lwie łapy wykute w skale.
Sierociniec słoni. Przejażdżka i możliwość przytulenia się do słonia cudowna, warunki przebywania słoni i sposób ich traktowania bardzo przygnębiający. To nie sierociniec, lecz cyrk nastawiony na zysk. Zdaniem Młodej to miejsce, które turyści powinni omijać, by nie propagować tego smutnego procederu.
Widok po świcie z Adam's Peak 2243 m.n.p.m. świętej góry wszystkich religii. Na szczycie, otoczony ścisłą zabudową kapliczek jest podobno odcisk stopy Adama, bądź Buddy, Shiwy lub Mahometa. To właśnie z tego miejsca na świecie najbliżej jest do raju. I to każdego:) Pielgrzymki wiernych i turystów wchodzą na nią nocą, by móc zobaczyć świt z jej szczytu. Widok zapiera dech w piersi i podobno żadne zdjęcie w pełni nie oddaje tego co się widzi.
Plantacje herbaty. Całe morze herbacianej zieloności.
Rezerwat Horton Plains.
Szkolna wycieczka.
Widoki z pociągu na trasie z Nuwara Eliya do Ella.
Tangalle. Kilka dni słodkiego lenistwa:)
Śniadanko i spanko.
Łodzie nad oceanem.
Galle. Tak łowiono 50 lat temu. Dziś to pokaz dla turystów, jednak bardzo malowniczy.
Przydrożny stragan.
Najtańszy, najwygodniejszy i najłatwiej dostępny środek lokomocji w wielu krajach Azji, czyli tuk tuk:)
Ornament na jednej ze świątyń.
Kandy. Zabudowa kolonialna.
Naprawdę namęczyłam się srodze, wybierając zdjęcia na potrzeby krótkiego blogowego wpisu. Inne, obfotogrfowane przez Młodą odległe i bliższe zakątki świata postanowiłam zmieścić w którymś kolejnym poście, wszystkie razem i tylko po jednym zdjęciu, a powinny się tam zmieścić Peru, Meksyk, Panama, Katar, RPA, Tajlandia, Kambodża, Chiny, Tajwan, Malezja i sama nie pamiętam co jeszcze;)
A może zgadywankę zrobię, które zdjęcie skąd, a Młoda cukierka ufunduje, w postaci cejlońskiej herbatki? I co Wy na to?
A Ty moja podróżniczko? :)))

