Dni uciekają. Listopad w tym roku jakiś ciepły. I dobrze.
Nie ma śnieżnej brei i przenikającego zimna, tylko coraz krótszy dzień przypomina o zbliżającej się wielkimi krokami zimie , która z pewnością, jak to zwykle ma w zwyczaju, nas zaskoczy ;)
Tymczasem pozostawione na próbę na balkonie pelargonie mają się całkiem dobrze w towarzystwie dyni czekającej na zamianę w zupę.
Długie wieczory należy umilać. Najprostszy sposób umilania to umilanie poprzez dobre jedzonko. Tym razem przepis wypatrzyłam u An-ny z bardzo smakowitego blogu "Waniliowo" choć wcale nie waniliowy , a warzywny.
Pieczone warzywka z octem balsamicznym, oliwą i rozmarynem.
Wyglądały tak:
a smakowały pysznie.
Kolejny sposób na umilanie, to umilanie poprzez dobry napitek. Nastawiona we wrześniu morelówka zaczyna powoli dojrzewać. Wykonaliśmy więc próbę przydatności do wypicia.
Wygląda ładnie i zachęcająco, ale musi jeszcze swoje odstać, jak to nalewka.
A teraz ostatni na dziś , podesłany mi w prezencie przez Ewę , przepis na umilanie jesiennych wieczorów, przeznaczony wyłącznie dla wielbicieli książek.
Oto przepis w punktach:
1. wybierz dzień pomiędzy 30 listopada , a 23 grudnia tego roku
2. nie wybieraj niedzieli
3. jeśli wybierzesz sobotę,zarezerwuj sobie czas między godziną 11.00, a 15.00
4. jeśli wybierzesz inny dzień, masz czas od 11.00 do 19.00
5. pojedź na ul. Dobrą 56/66 w Warszawie, jest tam Biblioteka Uniwersytecka
6. na poziomie -1 czekać tam będzie na ciebie
Nie ma śnieżnej brei i przenikającego zimna, tylko coraz krótszy dzień przypomina o zbliżającej się wielkimi krokami zimie , która z pewnością, jak to zwykle ma w zwyczaju, nas zaskoczy ;)
Tymczasem pozostawione na próbę na balkonie pelargonie mają się całkiem dobrze w towarzystwie dyni czekającej na zamianę w zupę.
Długie wieczory należy umilać. Najprostszy sposób umilania to umilanie poprzez dobre jedzonko. Tym razem przepis wypatrzyłam u An-ny z bardzo smakowitego blogu "Waniliowo" choć wcale nie waniliowy , a warzywny.
Pieczone warzywka z octem balsamicznym, oliwą i rozmarynem.
Wyglądały tak:
a smakowały pysznie.
Kolejny sposób na umilanie, to umilanie poprzez dobry napitek. Nastawiona we wrześniu morelówka zaczyna powoli dojrzewać. Wykonaliśmy więc próbę przydatności do wypicia.
Wygląda ładnie i zachęcająco, ale musi jeszcze swoje odstać, jak to nalewka.
A teraz ostatni na dziś , podesłany mi w prezencie przez Ewę , przepis na umilanie jesiennych wieczorów, przeznaczony wyłącznie dla wielbicieli książek.
Oto przepis w punktach:
1. wybierz dzień pomiędzy 30 listopada , a 23 grudnia tego roku
2. nie wybieraj niedzieli
3. jeśli wybierzesz sobotę,zarezerwuj sobie czas między godziną 11.00, a 15.00
4. jeśli wybierzesz inny dzień, masz czas od 11.00 do 19.00
5. pojedź na ul. Dobrą 56/66 w Warszawie, jest tam Biblioteka Uniwersytecka
6. na poziomie -1 czekać tam będzie na ciebie
CMENTARZYSKO ZAPOMNIANYCH KSIĄŻEK
7. nie kupisz tam książek, możesz je tylko przygarnąć i zabrać do domu
8. na nowy dom będzie tam czekało ponad 30 000 woluminów
9. wchodząc do CMENTARZYSKA ZAPOMNIANYCH KSIĄŻEK dostaniesz wielką papierową torbę
10. za wejście zapłacisz 30 zł i możesz całą ją zapełnić, ale jeżeli jesteś studentem, emerytem lud przyniesiesz ze sobą 10 książek , które chcesz przekazać komuś innemu zapłacisz 25 zł
11. jeśli uważasz, że to za drogo wybierz się z przyjacielem lub rodziną. Osoba, która będzie brała książki do wspólnej z Tobą torby zapłaci za wejście 5 zł
Do zobaczenia.
Przemilutkie umilanie :)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że nie mogę w tym czasie być w Warszawie!!
Pozdrawiam Cię cieplutko Kaprysiu!!
Co za genialny pomysł z Cmentarzyskiem. Już żałuje, że nie będę mogła pobuszować w tym niezwykłym miejscu rodem z "Cienia wiatru"...
OdpowiedzUsuńchetnie bym sie do Ciebie na te nalewke wprosila hahah tylko mi chwilowo nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńWybieram się tam z siostrą 4.12 :-D
OdpowiedzUsuńPomysł z pewnością ściągnięty z Zafona, ale fajny. Nie wiem, czy klimat Cmentarzyska będzie taki jak tego w Barcelonie, ale pobuszować na pewno warto.
OdpowiedzUsuńDziękuję za Wasze komentarze i pozdrawiam serdecznie.
I ja podobnie warzywka robie :)Klimat w tym roku wyjatkowo przyjazny, u mnie na pld Wloch o tej porze tez szalaly wiatry i lal deszcz, coz pora deszczowa, a w tym roku mam lato (takie polskie).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i smacznego zycze :)
Kaprysiu, cieszę się, że smakowały warzywa:) A nalewki właśnie się napiłam - wykończyłam resztkę pigwówki, którą robi moja Siostra. Ech, teraz trzeba czekać na następną...
OdpowiedzUsuńCmentarzysko mi się podoba - podrzuciłabym sama w takie miejsce dziesiątki niechcianych książek! I ... przyniosła nowe, oczywiście!
No i co "upolowałaś"? :) Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuń