Znowu listopad. Ciepły, świąteczny, rodzinny i zakatarzony.
Dziś już nareszcie pada;) Co to za listopad bez deszczu, pluchy i chłodu?
Teraz jest prawidłowo.
Jak się siedzi w domu z czerwonym nosem i kaktusem w gardle to taka pogoda podnosi na duchu, bo jak świeci słońce to zasmarkańcom jest przykro;)
Po kolejnym przyjęciu garści pigułek wreszcie znalazłam trochę czasu dla kapryśnika. Nazbierało się sporo zaległości kocich, koralowych, książkowych i innych też.
Nie dam rady upchnąć wszystkiego na raz, więc dziś , zgodnie z zapotrzebowaniem;), kot i korale.
Kot się panoszy.
Wchodzi wszędzie i wciska swój różowy nos we wszystkie nieznane dotąd kąty i zakamarki. Urosła i bez problemu wskakuje na parapety, szafki i regały. Pcha się do wanny, zlewu i pomiędzy książki na półkach oraz pasjami rozrzuca czasopisma, które mam ułożone na podręcznym stoliczku.
Panuje utarty pogląd, że koty nie lubią , a wręcz boją się wody.
Nie Mrautak.
Wystarczy odkręcić kran, czy zacząć napełniać wannę, melduje się natychmiast. Wkłada pod kran łapki, a jak jej tylko pozwolić pcha się cała pod lecącą wodę.
Zupełnie nie przeszkadza jej mokre futerko. Potrafi godzinę siedzieć pod kranem w suchej wannie z nadzieją, że może kapnie jakaś kropelka.
Poza tym włazi na klawiaturę laptopa i odłącza mi go od zasilania, obgryza gałązki w wazonie, rozszarpuje na strzępki moją czesankę, zamordowała pamiątkową dracenę, gryzie szczotkę do zamiatania i czasem nas w nogi, lekko co prawda, ale za to skarcona dyskutuje, ba, pyskuje, a potem się obraża.
Za to codziennie rano przychodzi z najczulszym mrautaczeniem, daje buzi, liże mnie w ucho szorstkim języczkiem i przytula się najcudowniej na świecie.
Taki Mrautak:)



Hihihi!
OdpowiedzUsuńSuper idzie Wam ta współpraca!
Ja też miałam kota-wodołaza. Uwielbiał się chlapać, moczyć i siedzieć w zlewie :-DD
Ależ apetyczne te Twoje korale :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję :))))
OdpowiedzUsuńCieszę się, jak wariat z tego postu i nie mam na myśli Twoich problemów zdrowotnych ;))
Spojrzenie na pierwszym zdjęciu wzruszyło mnie :)))
Wszystkie zdjęcia cudne! To oczekiwanie na wodę...W szufladzie :)) W koszyczku :)))
W koralowaniu osiągasz mistrzostwo - dla mnie naj, naj, najpiękniejsze - szaro-srebrno-bursztynowe :)
Pudełko śliczne, bardzo jesienne :)
Wracaj do zdrowia, ściskam mocno :)
Piękna Mrautak! A zachowuje się identycznie jak mój kot! I to upodobanie do wody...
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę, Kaprysiu! Może Mrautak pomoże Ci wyzdrowieć?
A mój Kacperek panicznie boi się wody :D Hehe. Korale robisz piękne, mi się te fuksjowe najbadziej podobają. Kuruj się, niech z Ciebie kicia wymrukuje chorobę :D
OdpowiedzUsuńIleż tu dzisiaj różności u Ciebie! Z takim przytulakiem-Mrautakiem :) choróbsko przejdzie raz, dwa. Czego gorąco życzę i mocno pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńbardzo ladne robisz te korale :) :) a co do kota to moze nie kot tylko jakas rybka w kociej skorze :)
OdpowiedzUsuńKaprysiu, z dużym opóźnieniem czytam Twój wpis... i znów buzia mi się uśmiecha :)
OdpowiedzUsuńMrautak po prostu cudna.. a zachowuje się jak i moja Mocca :)
Koty jednak chyba zazwyczaj lubią moczenie się w różnego rodzaju źródełkach!
A korale - naprawdę bardzo mi się podobają!!
Kaprysiu - zdrowiej szybciutko (a moze już po chorobie!!)
Serdeczności przesyłam!
Niesamowita jest ta twoja Mrautak!!!! Moja nie szaleje za wodą, ale za to uwielbia pchac się na kolana jak tylko ktoś usiądzie:)
OdpowiedzUsuńA korale.... to po prostu mistrzostwo świata, zachwycają.
Życzę dużo zdrówka i jeszcze trochę słońca listopadowego:))
Ojoooj, no cudo po prostu z Mrautaka. Aż żałuję, że nie mam takiego żywego srebra, wścibiającego nosa pod krany i wskakującego na laptopa (mój pies zważywszy na swoje lata i wielkość, wiedzie już bardziej dystyngowany tryb życia). A to taka rozrywka patrzeć na to wszystko!
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie ...Twój fotoreportaż z życia Mrautaka przypomniał mi stare dzieje, gdy moje poczciwe kocisko miało w sobie dziecięca fantazję i ganiało po domu jak szalone. teraz to tylko śpi i je.
OdpowiedzUsuńA korale - bossssssskie!
Wyrabia się dziewczyna;) Ostatnią fotą może reklamować pastę do zębów dla kotów:) Mój Didek poluje na krople z kranu w kuchni:)
OdpowiedzUsuńOwocowa skrzyneczka prześliczna. Korale zresztą też. Zwłaszcza te szaro-bursztynowe. Zdrówka życzę:)))
Piękny wpis, cudna Mrautak - to zupełnie nie ta płochliwa kiciunia, którą widzieliśmy na początku. Odchuchana, wypieszczona, po prostu szczęśliwy kot. Korale też do pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:) Ten kot prawie jak pies:) Moja psa też lubi się pławić. Kapitalne te zdjęcia kocicy, ładna jest. A korale jak zwykle - C U D O!
OdpowiedzUsuńKociorowe zdjęcie w zlewie rewelacja !!!
OdpowiedzUsuńKorale piękne wszystkie co do jednego !!!
pudełeczko bardzo na czasie !!!
Kochana Tobie życzę dużo zdrówka !!!
Pozdrawiam Aga
Kitka przesłodka, choć przyznam że niesłodkich nie spotkalam...sliczne pudełeczko, korale zresztą tez...pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWitam !! Choroba i kiciuś w moim domu są w symbiozie. Skąd one wiedzą, że ktoś choruje? Kilka lat temu, jeszcze przed diagnozą, mój Filip nie odstępował mnie na krok.Był tylko jeden warunek. Musiałam siedzieć, albo leżeć.Twój pięknie pozował Ci do zdjęć,tak spontanicznie. Mój jest mniej ruchliwy. Gdybym chciała ująć tyle póz,czekałabym kilka dni.W koralach fajnie komponujesz kolory. Mój ulubiony zestaw jest podobny do Twoich ostatnich różowoszarych . U siebie łączę tą szarość z różem i wrzosem.Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńJa tak niewinnie zajrzałam do Ciebie,przy okazji kuchennej, a tu takie cudne klimaty...I korale.Oj jakie piękne,nastrojowe.
OdpowiedzUsuńZ bursztynami mi w oko wpadły.Cudnie jesienne.
A kot ważny tu jest.Dopełnia ciepłą scenografię.
Pozdrawiam.
;) ostatnie zdjęcie kota bardzo mi się podoba ;) prawdziwy tygrrrrrys ;D
OdpowiedzUsuńJak ja Ci tego kotka zazdroszcze, pies to pies, pewnie, ze kochany i najlepszy przyjaciel, ale wyglaskac sie nie da, twardy i zylasty i tylko chce sie bawic spacerowac i uciekinier z niego, a kiciusie sa mieciutkie i puszyste i kochane! A Twoj jakis wyjatkowy bo kocha wode! To ciekawostka!
OdpowiedzUsuńMoze jakis gdzies na mojej drodze kiedys stanie :)
Mam nadzieje, ze wyzdrowialas juz i choc pogoda beznadziejna to wszystko u Ciebie ok :)
Korale piekne, wszystkie by sie przydaly, bo kolorystycznie kazde mi pasuja :)
Pozdrawiam z ponurych deszczowych Kaszub :)
Jerry takze uwielbia przesiadywac w zlewozmywaku i fascynuje go plynaca woda!
OdpowiedzUsuńZachwycily mnie rozowe korale. Czy te cuda mozna u ciebie nabywac?
:) Jak zwykle ciepło i optymizm bije z Twojego Kapryśnika, na przekór nazwie.
OdpowiedzUsuńCudna opowieść o nieznośnym kocie, aż bym chciała go wytarmosić i poczochrać... ach, zawsze miałam koty psotniki, ale teraz moja czwórka psotników robi mi za stado kotów.
Korale z tym srebrnym cudowne a te z różowym to bym poprostu schrupała!