Na letnie dni do zwiewnych sukienek przydadzą się kolorowe korale. Najlepiej z chłodnej ceramiki w kolorach słońca, piasku i turkusowej tafli jeziora,
albo pomarańczowo-zielone jak łebki leśnych kozaków w trawie srebrno błyszczącej kroplami porannej rosy:

A może lato zamknięte w ceramicznych koralach zostanie na dłużej ?;)
Koty też lubią lato, szczególnie te niegrzeczne i uciekające. Nawet jak wredna mamusia nie wypuszcza na samotne spacerki, to przecież można wyładować morderczy zapał na własnym szczurze w nagrzanym słońcem balkonowym fotelu, wyrwać mu wąsy i spróbować może jednak ta paskudna siatka, która dzieli Mrautak od wolności da się przegryźć, mrrrauu...
Koty też lubią lato, szczególnie te niegrzeczne i uciekające. Nawet jak wredna mamusia nie wypuszcza na samotne spacerki, to przecież można wyładować morderczy zapał na własnym szczurze w nagrzanym słońcem balkonowym fotelu, wyrwać mu wąsy i spróbować może jednak ta paskudna siatka, która dzieli Mrautak od wolności da się przegryźć, mrrrauu...

Przepiękna...marzenie!Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńKaprysiu kochana, lato przychodzi i odchodzi, a my wciąż trwamy... zakładamy sukienki i korale, uśmiechamy się do słońca i dojrzałych owoców ;-)
OdpowiedzUsuńLato nie da o sobie zapomnieć...
Patrzę na Mrautak i podziwiam jej minę; chciałabym wziąć z niej przykład i przegryźć siatkę dzielącą mnie od Wolności ;-)
Ściskam czule!
Piękna ceramika, może chłodna, jednak dla mnie ciepła, aż dziwnie, bo preferuję chłodne kolory.
OdpowiedzUsuńMrautak ma szczura, mój Gizmo "myszę" czyli porwanego przez siebie osiołka. Niestety nie udało się odzyskać, ogon też potargany.
Kocia furia zwana potocznie kocim ADHD. Przypomniały mi się te koty z programu "Kot z piekła rodem" ;)
OdpowiedzUsuńA korale jak zwykle zachwycają, każda gama kolorystyczna jest dla mnie strzałem w dziesiątkę!!!
Mieć sukienkę do takich korali... Mam nadzieję, że pomimo braku wyjazdu znajdą się chwile odpoczynku. Nawet takie malutkie, wyrwane rzeczywistości. A Mrautak obserwuję uważnie na zdjęciach, bo czeka mnie po przeprowadzce nie lada wyzwanie;)
OdpowiedzUsuńBłękit na koralach cudowny, reszta zresztą też, widzę Was obie z Mrautak oczyma wyobraźni, jak siedzicie i zagryzacie - jedna szczurkiem, druga koralem.Ucałuj biedną malutką Mrautak:-)
OdpowiedzUsuńPiękne korale...to po pierwsze. Mrautak nie byłby kotem, gdyby nie próbował dać czasem drapaka z domu. Nawet przez balkon. Mojej Maryśki nie przeraziła nawet wysokość trzeciego piętra. Łaziła po kuchennym parapecie aż w końcu lotem/ślizgiem po ścianie znalazła się na dole. Ciało przeżyło, ale głowa już niestety nie była sprawna i kota trzeba było uśpić :((( Pilnuj swojej wędrowniczki. Ściskam.
OdpowiedzUsuńKorale piękne!
OdpowiedzUsuńDobrze, że zabezpieczyłaś siatką przestrzeń życiową panny Mrautak! Ciarki mnie przechodzą, jak widzę kota gdzieś na piętrze luzem, na parapecie!
Te pomarańczowo- zielone są piękne! Sama robiłaś czy kupiłaś? :) jeśli robiłaś, to sprzedajesz? :)
OdpowiedzUsuńkaprysiu ;) jeszcze z pół soboty i cała niedziela :) i pogoda na razie dopisuje... :) pięknie Ci wyszły te elementy ;) przynajmniej na zdjęciu! Nie dziwię się, że Córka się rzuciła na Twoje dzieła ;) Udanego dnia Wam życzę :)
OdpowiedzUsuń