Mój zwykle taki bywa. Mija letni niepokój i jesienna krzątanina.
Przychodzi uspokojenie. Długie wieczory, ciepły dom, nareszcie czas na bliskość i spotkania.
To dobry miesiąc na wspominanie i porządki. I bardzo dobry na porządki we wspomnieniach;) Lubię je segregować według własnych potrzeb. Na dzisiejszy wieczór wybrałam kilka najprzyjemniejszych.
Przychodzi uspokojenie. Długie wieczory, ciepły dom, nareszcie czas na bliskość i spotkania.
To dobry miesiąc na wspominanie i porządki. I bardzo dobry na porządki we wspomnieniach;) Lubię je segregować według własnych potrzeb. Na dzisiejszy wieczór wybrałam kilka najprzyjemniejszych.
Oto kilka migawek z minionych tygodni.
Na początek wymarzony skok ze spadochronem z 4 tysięcy metrów sprezentowany na urodziny Starszemu przez Młodą i Starszą, a przy okazji skok Młodej, o tak, żeby skoczyć:)
A to przygotowania:
Moi bohaterowie:)
I Reksio, który został na kilka dni pod opieką Młodej, a mnie zaraził tęsknotą za zapachem psiego ucha...
I jeszcze klika cudownych dni w Nałęczowie sprezentowanych mamie przez ukochaną córeczkę. Bajkowa willa z pakietem zabiegów dla ciała i duszy.
Nie pamiętam, żebym gdziekolwiek i kiedykolwiek tak fantastycznie wypoczęła, jak tam:)
i filcowy kwiatek w jesiennych fioletach.
Miło powspominać przeciągając się błogo w fotelu.
I jak tu nie lubić listopadowych porządków we wspomnieniach:)
Skok ze spadochronu to tez moje marzenie! Moja najstarsza dokonala tego i ja jej pozazdroscilam. Zreszta moj dziadek byl spadochroniarzem, wiec powinnam choc raz poznac to uczucie.
OdpowiedzUsuńA filcowy kwiatek mnie oczarowal!
Ja jakoś wolę przyziemne atrakcje:)Rodzina tylko taka fruwająca:)Pozdrawiam.
UsuńKaprysiu, na moim blogu czeka na Ciebie niespodzianka, wiec zajrzyj w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńIleż to pozytywnych emocji listopad może nieść :)
OdpowiedzUsuńA korale, och och!, długo się coś takiego dzierga?
Większe jeden wieczór, mniejsze dwa, trzy:) Przepis tutaj: http://kaprysnik.blogspot.com/2012/07/mrautak-proponuje-i-pozegnanie.html#comment-form
Usuńa wiesz,że ja w żaden sposób nie mogę się skusić na jakiekolwiek spa....samych pięknych wspomnień życzę:))
OdpowiedzUsuńByło cudownie, tak cudownie,że sama byłam zaskoczona:)
UsuńPodziwiam odwagi, skoki z samolotu to nie dla mnie!!!
OdpowiedzUsuńIdealna imię dla tego pieska, wypisz, wymaluj bohater kreskówki:))) Korale wspaniałe, pozdrawiam:)))
Ja tez wolałam z dołu podziwiać:) Pozdrawiam również:)
UsuńCiepło i ślicznie u Ciebie, Kaprysiu.
OdpowiedzUsuńCzy te sznurkowe cuda to Twoja działalność?
JolkaM
Tak , tak:) Przepis tutaj: http://kaprysnik.blogspot.com/2012/07/mrautak-proponuje-i-pozegnanie.html#comment-form
UsuńPozdrawiam.
Dziękuję, już sobie pooglądałam i poczytałam. Hm, ciekawe, czy uda mi się zebrać w sobie i wydłubać taki ładny naszyjnik, choćby i nieporadny, bo pierwszy. :)
UsuńJ.
Skok ze spadochronu, ja jestem w szoku, że ludzie tak na własne życzenie ;-))) "ja siem bojem" .
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia- spa zazdroszczę, koralików i brochy zresztą tez ;-)))
Dziękuję i pozdrawiam:)
UsuńBłogi listopad???
OdpowiedzUsuńBłogi to Proszę Pani może być tylko MAJ :)
Oj, maja to ja nie lubię jak nie wiem co. Zmęczona jestem , jak pies, matury i inne takie, pfuj, a romanse majowe to już poza mną, hehehe. Dla mnie niech będzie błogi schyłkowy listopad adekwatnie do życiowego doświadczenia;)
UsuńNie mam lęku wysokości, ale nigdy w życiu, no chyba, żeby to miało warunkować życie. Nawet do samolotu nie wsiądę. Jednak rozumiem ludzie marzenia, mój mąż ma identyczne.
OdpowiedzUsuńW Nałęczowie jestem prawie co roku, ostatnimi czasy bardzo często, ze względów rodzinnych. Na moim blogu zdjęciowym mam sporo zdjęć całorocznych. Też tam świetnie wypoczywamy. Mam nadzieję, że fajnie Ci się pławiło w Atrium.
Korale superowskie, też bym stale nosiła.
Psiunia urocza.
Dobrze mi było, oj dobrze:) Atrium miałyśmy bez ograniczeń, masaże różne w pakiecie, basen glinki i inne takie, ach. Wybyczyłam się za wszystkie czasy i stwierdziłam,że bardzo to lubię. A to co spaliłyśmy podczas ćwiczeń odjadłyśmy starannie w Karczmie Nałęczowskiej, mniam:)I klimat tam jest cudowny, po kilku dniach zrobiło mi się lepiej w całego człowieka. A Reksio spowodował,że uważniej się rozglądam czy za mną jakieś cztery łapy nie biegną:) Pozdrawiam:)
UsuńJa też lubię listopad! No ale taaaaakich atrakcji to chyba u mnie nie będzie! :-) Pozdrawiam Cię najcieplej, ciszę się, że jesteś! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za pozdrowienia:)Nie wiedziałam co napisać pod Twoim postem o św.Gertrudzie... Może gdybym do niej wniosła intencję, to by wysłuchała..
UsuńPozdrawiam również.
Karysiu jak miło znów Cię czytać. Życie staje się piękniejsze z Tymi Twoimi niezwykłościami. Przekaż gratulacje bohaterom. Zyskali w moich oczach oboje wielki szacun. Zdecydowanie nie zdecydowałabym się na taki ekstremalny skok. Serdecznie życzę Tobie i sobie udanego, słonecznego listopada. I gorącej kawki :)))) Całuski.
OdpowiedzUsuńKawka zawsze:)
Usuńno prosze jak ci dobrze, a ja juz myslalam ze to ty tak smigasz w niebiosach
OdpowiedzUsuńNa samą myśl o tym skoku ścisnęło mnie w dołku! Wolę SPA. Troszkę "zazdraszczam", bo sama jakby zapomniałam, że warto się trochę w warunkach uzdrowiskowych zrelaksować ;)
OdpowiedzUsuńPrzegapilam święto - proszę, pokaż Latającemu Jubilatowi najlepsze życzenia - spelnienia wszystkich tych, ktore dostał o czasie i tych, jakich jeszcze sam nie wymyślil!
OdpowiedzUsuńZdrowia i STO LAT!
Siostra B z bliskimi