Gustaw Flaubert
Ten cytat, podsłuchany kilka dni temu w porannej Zetce, jest dostatecznie cyniczny, jak na kaprysiowe wymagania. Nie wymaga też szerszego omówienia. Zostawmy więc szczęście, a zajmijmy się zadowoleniem. Ostatnio osiągam rzadko. Już sama nie wiem co jest przyczyną:( Zima, waga, praca, pesel, braki, kłucie, księżyc w fazie, nie takiej, pięta, błoto, śnieg, ceny, użeranie, nerwy zbędne, sny głupie, chęci nierealne, bo chciałabym, albo nie bardzo i takie tam różne, ech..
Na pocieszenie zrobiłam sobie parę wieszaków. Decoupage mnie odstresowuje. Jak sobie kwiatuszki naklejam, to nie myślę.
Jak nie myślę, to mi dobrze.
A wieszaków nigdy za dużo. To jedno z niewielu stuprocentowo praktycznych zastosowań obklejanek. Wieszak, to wieszak, a że w kwiatki, to trudno. Takie są:
Jak dla mnie, śliczniusie;) Perfekcjonistki dołożyłyby pewnie jeszcze parę warstw lakieru. Nie dołożę. Dobrze, że w ogóle coś nareszcie zrobiłam.
Na dziś starczy. Pójdę teraz sobie coś powiesić, a ambitniejsze wpisy zostawię sobie na kiedyś, tam kiedyś:)
Na pocieszenie zrobiłam sobie parę wieszaków. Decoupage mnie odstresowuje. Jak sobie kwiatuszki naklejam, to nie myślę.
Jak nie myślę, to mi dobrze.
A wieszaków nigdy za dużo. To jedno z niewielu stuprocentowo praktycznych zastosowań obklejanek. Wieszak, to wieszak, a że w kwiatki, to trudno. Takie są:
Na dziś starczy. Pójdę teraz sobie coś powiesić, a ambitniejsze wpisy zostawię sobie na kiedyś, tam kiedyś:)
Jeżu, jeżu! Przeczytałam "pójdę teraz się powiesić" i pomyślałam, że ta nasza Kaprysia to ma dopiero cięty dowcip :))
OdpowiedzUsuńJakoś też nie tryskam optymizmem, a słowo "waga" przyprawia mnie o ciężką depresję. :(
Oby do wiosny, Kaprysiu! :)
UsuńOby:) Chociaż tę wczesną raczej chętnie pominę. Niech będzie już całkiem zielono i przyjemnie ciepło. Przełom maja i czerwca, o tak:)
UsuńMusicie obydwie z Anka mnie stresowac ta waga???
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiscie czas sie powiesic, tylko ktora lina taki ciezar wytrzyma?
A wieszaki sa sliczniusie, takie, jakie sa, bez lakieru w nadmiarze. O!
Z wieszania stosuję odwieszanie za małych ciuchów do szafy, więc wieszaki potrzebne;)
UsuńO widzisz, i znalazło się troszkę chęci. I fajnie. Do dekupażu to ja cierpliwości już nie mam, a do takich koralików pięknych co robisz, to nigdy nie udało mi się jej mieć... Wieszaczki słodkie, jak to mawia moja córeczka ...
OdpowiedzUsuńWiosna już za pasem, niech nikt nie próbuje mówić że nie!
Ja poproszę lato od razu:)
UsuńI znowu robię aaach,nigdy mi nie dość kobiecości
Usuńna wieszakach i cielesnej też,to ach to oczywiście
z zachwytu.Smuteczki miło inspirują i czerpią
chochlami z nieograniczonej wyobraźni
Mnie pesel też przygważdża... Dla odmóżdżenia robię motylki na szydełku. Takie są bezmyślne, kolorowe i bezwiekowe... ;-))
OdpowiedzUsuńA wieszaczki to też dobry pomysł na odbudowanie klapniętego ego. Tylko czy po latach przerwy umiałabym zrobić coś tak ślicznego?
Spoko:))) Chociaż ja motylków, to nigdy,żeby nie wiem co. Paluszki za mało sprytne;)
UsuńHłehłehłe! Powiedziała, co wiedziała! A te motywy to niby same się powycinały z taką precyzją??
UsuńTeż mam problem z warstwami
OdpowiedzUsuń... lakieru, jakoś wolę mniej :)
Kurczę, nie jestem imbecylem, a jakoś czuje się szczęśliwa
.... mimo różnych takich tam... drobiażdżków :))))
Cóż, uczucie szczęścia wynika po częśći z naszej niewiedzy, o tym co je wyklucza, jak również ze skupienia się na własnych odczuciach oraz dobrym samopoczuciu:) Cyniczny ten cytat bardzo, ale trudno się z nim nie zgodzić, po głębszym zastanowieniu;)
UsuńA jeśli chodzi o warstwy, to pięknie jest, jak nie ma śladu wypukłości motywu pod lakierem, nie koniecznie błyszczącym. Satynowy wychodzi cudnie, ale brakuje mi cierpliwości i już:)
Pozdrawiam ciepło:)
Kaprysiu tak zaczęłaś post, że przeczytałam pójdę teraz się powiesić, zamiast sobie coś:(((
OdpowiedzUsuńTak, najlepszą metodą na chandrę jest praca, wczoraj namalowałam dwie akwarelki i już mi lepiej:)))
Oczywiście miła praca:)Jak się będę miała wieszać, to nie będę pisała przed tym posta. Tak myślę;))) Zresztą życie samo nas unicestwia, więc nie warto mu jeszcze w tym pomagać. Też tak myślę;)))
UsuńPozdrawiam ciepło:)
Ha, już dawno stwierdziłam, że prostota zbliża do szczęścia. Proste uczucia, proste potrawy, zwyczajne rzeczy... a prosta umysłowość najbardziej ;-) Ale aż do debilizmu się nie posunęłam ;))
OdpowiedzUsuńWieszaczki cudne, takie świeże i wiosenne ;) Ja jakoś nie mogę zabrać się do dekupażu... może dlatego, że mam sporo prac rozgrzebanych od dawna i już nie mam do nich serca.
Ściskam czule, Kaprysiu ;)
ps
Matrix chyba wyszedł z kryzysu ;))
A widziałaś kiedyś smutnego debila? Może i głupio, ale przeważnie uśmiecha się od ucha do ucha;)))
OdpowiedzUsuńIm mniej się myśli, tym szczęśliwość łatwiej osiągalna;))) Nie da się ukryć:)
Ciszę się bardzo,że Matrix w lepszej formie:)
Uściski:)
Słodziutkie wieszaczki!Będą Ci poprawiać nastrój kiedy tylko na nie spojrzysz takie są pogodne:)pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńKwiatki kolorowe to dobre poprawiacze nastrojów:) Pozdrawiam:)
UsuńWieszaczki wspaniale się prezentują !!!
OdpowiedzUsuńA najważniejsze, że spełnią swoją funkcję użytkową !!!
Pozdrawiam Agnieszka
I mają dużo miejsca do ozdabiania:) To dzięki Tobie mogłam sobie je poobklejać:) Dziekuję i pozdrawiam:)
UsuńCudne te wieszaki.
OdpowiedzUsuńJakie to dziwne mnie decu wkurza. Nie lubię wycinania tych serweteczek już wolę papier, no i nie cierpię lepiących substancji. Odpoczywam natomiast przy origami i innych rękodziełach. Wówczas inni się dziwią.
Nie wiem dlaczego w nowszym poście nie otwierają mi się zdjęcia. Czasem dopiero na drugi dzień widzę, no to zajrzę jutro.
Podrówki.