Statystyczna krzywa Gaussa ma kształt kapelusza. Nie noszę kapeluszy. Ładnie mi w nich, ale baba w kapeluszu z siatami w rękach wygląda idiotycznie. W powozie, w Ascot, w limuzynie, w pałacu, ok, ale w tramwaju? Głupio.
Zakładając, że moja sąsiadka nosi kapelusz codziennie, a ja wcale, to statystycznie chodzimy w nich co drugi dzień. Właściwie mogłybyśmy używać jednego.
Statystyczna Polka ma dziś około 40 lat, 165 cm wzrostu, średnie wykształcenie, waży 68 kg, pracuje w handlu, oświacie lub służbie zdrowia, za rzadko robi badania i ma więcej niż jedno dziecko ;), a przed sobą 27 lat pracy.
Praca dla kobiety do sześćdziesięciu siedmiu lat. Tak cudnie nam wymyślono, że co sobie o tym przypominam, to mnie mdli, chociaż mi niby zostało "tylko" koło jedenastu. Pfuj.
Jakby mi tak ktoś kilka odjął, to już nawet mogę chodzić w tym kapeluszu sąsiadki co drugi dzień.
Jak więc widać po wstępie zaczęłam z obrzydzeniem kolejny tydzień, kolejnego roku. Za oknem szaro, buro i zimna chlapa, dzień krótki, kot śpi, nogi puchną, tyłek rośnie.
Najlepsze pocieszenie w dobrym jedzeniu, ale tyłek rośnie. I jeszcze w czytaniu, niestety na siedząco, więc tyłek rośnie.
Zupełnie nie po kolei zaliczyłam całą kryminalną sagę Camilli Lackberg. Bardzo sympatyczne czytadło:) Jest coś niezwykle przyjemnego i przyciągającego w śledzeniu losów znajomych bohaterów uwikłanych w coraz to nowe, mroczne, kryminalne historie rozgrywające się w malowniczej szwedzkiej Fjallbace. Prosty język, dobrze zawiązane intrygi, wartka akcja, a przy tym ciekawy obyczajowy obraz szwedzkiej prowincji. Jak już koniecznie miałabym się do czegoś przyczepić, to do nieprawdopodobnych ilości kawy wypijanej każdego dnia i o każdej porze przez bohaterów, ale ja po prostu lubię się czepiać, a do tego nie lubię kawy;)
Z przyjemnością zastanawiam się nad kolejną książką. Na stoliku czeka "Zniknięcie słonia" Murakamiego - czytam z przerwami, bo to specyficzne opowiadania, bardzo ciekawie zapowiadająca się "Historia smaku" Bryana Bruce, "Zarys dziejów traktora po ukraińsku" Mariny Lewyckiej i reportaże Filipa Springera "Miedzianka. Historia znikania." oraz Liao Yiwu "Prowadzący umarłych" - zbiór blisko trzydziestu wywiadów z przedstawicielami najniższych warstw chińskiego społeczeństwa, zupełnie niezwykła galeria postaci całkiem niepasujących do oficjalnego obrazu nowoczesnych Chin.
Smakowity wybór :) A tyłek rośnie;)
Na koniec pokazuję obfotografowany kołnierzyk od Ediny i kota póki jeszcze z nami mieszka i idę czytać. Zupełnie niestatystycznie, ponieważ przeciętnie Polak czyta podobno jedną książkę w roku.
Z tym, że oczywiście Polek ta statystyka nie dotyczy, prawda? :)))
Kaprysiu siedzę teraz przy komputerze i tyłek rośnie :) Fajnie że masz czas poczytać dobrą książkę , kryminały też lubię ale czytać wolę w spokoju , którego teraz nie mam .
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię życząc dobrej nocy i życzę Ci kiedyś tego kapelusza w którym zrobiłabyś furorę w Ascot :)
Dziękuję, ale ja nie muszę koniecznie do Ascot, wystarczy,że do pracy nie będę musiała:))) A czytam po nocach. Taka karma;)
UsuńKoty mają to do siebie, że bardzo trudno z nimi się rozstać, a tyłki że zimą bardzo rosną, ale może należy uznać, że taka już ich uroda( no może brak urody)i pozwolić im rosnąć, bo i tak rosną bez naszej zgody, serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dobrego 2013 Roku
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu własnym i tyłka;)
UsuńRównież dobrego roku:)
Nie moge sie oprzec wrazeniu, ze wszystkim nam te tylki rosna, calkiem cicho i podstepnie, ale nieuchronnie. I nawet kapryszenie nie pomoze, chyba wprost przeciwnie.
OdpowiedzUsuńWiosno, przychodz! Bedziemy sie wiecej ruszac.
Mój zdecydowanie za szybko ostatnio;)
Usuń... rośnie, rośnie i tak jakoś dziwnie przemieszcza się ku dołowi ...:) ... smakowitej, niskokalorycznej lektury ...:)
OdpowiedzUsuńObwisa, znaczy? O, matko....Pozdrawiam i dziękuję:)
UsuńA tam, od przybytku głowa nie boli;) Jak ja Ci zazdroszczę tych książek. Pewnie te statystki by lepiej wyglądały gdyby książki takie drogie nie były. Ale cóż... Kocisko piękne:)
OdpowiedzUsuńOj, a ja się nie zgadzam, bo
Usuń1. można pożyczać
2. można wymieniać
3. są biblioteki
4. i tania książka po kilka złotych, korzystam:)
i w ogóle jak chcieć , to móc:)
Kocisko dziękuje:)
Ja też się nie zgadzam, bo
Usuń1. a od kogo ja tu na wsi mam pożyczać, może flaszkę to by się dało ale książki?;)Póki co pożyczam od mamy.
2. wymieniać trzeba mieć co. Te pozycje które mam to już raczej takie na zawsze.
3. ano są te biblioteki, ale najbliższa 10 km i trzeba mieć meldunek na miejscu:(((
4. a gdzie ta tania książka? Pytam serio bo może też bym skorzystała. Masz rację, że chcieć to móc. Ale u mnie przy tej futrzastej bandzie rachunek jest dość prosty;) Więc pozostaję w niezmiennej i bezczelnej zazdrości;))))
Coś mi nie tak z tym meldunkiem:( Wiele lat jeździliśmy latem na Mazury na około trzy tygodnie i bez problemu zaraz pierwszego dnia zapisywaliśmy się do miejscowej biblioteki. Spróbuj podyskutować.Tanie książki sprzedają w Warszawie na Koszykowej, czasem są też kiermasze w BUWIE, a jak zahaczysz o stolicę, to daj znać , ja Ci pożyczę:)
UsuńAleż Kaprysiu, gdyby Ci ktoś te lata odjął to musiałabyś dłużej pracować... to może już lepiej szybko dobrnąć do tej emerytury i mieć czas na czytanie, filcowanie i kota na kolanach ;-)) I tylko zażyczyć sobie, by do tego upojnego czasu dotrwać w znośnej kondycji i zdrowiu (także umysłowym!) ;-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wyboru... ja bym się wahała między Murakamim (tego nie czytałam) a Miedzianką (czytaliśmy sobie na głos wieczorami, fascynująca dla nas historia, szczególnie że odwiedziliśmy to miejsce w czasie wakacji... przeczytałabym jeszcze raz, w swoim tempie)
Uściski najczulsze ;-)
Ale chodzi o to,że ma mi odjąć, ten cudowny ktoś, z pracy przymusowej, a nie z wieku, bo jak nie odejmie, to się nie doczekam tego czasu na bezstresowe czytanie, filcowanie i kocenie, o co zresztą właśnie chodzi, bo jak nie doczekam, to budżet zyska;)A jak tak jeszcze popracuję tyle co ustawa mi zafundowała, to z tym zdrowiem umysłowym może być poważny problem;)Jak sobie pomyślę,że mogłabym mieć do emerytury 3 lata, a mam 11,to omdlewam:(((
UsuńMiedzianka czeka w kolejce, czytam Prowadzącego umarłych. Coś niesamowitego:)
Uściski równie czułe:)
a ja nijak do tych statystk..za małam,za grubam,za staram,no i czytam......
OdpowiedzUsuńTo tak, jak i ja :) Precz ze statystyką, bo kłamie jak telewizja:)))
UsuńKurczę ja do statystycznej Polki przystaję tylko wiekiem. No i przyznać się! Kto waży mniej niż 68 kg? Muszę mu oddać jego kilogramy! A co do książek to na moją 18 -tkę (no niestety 18- tą rocznicę ślubu) dostałam od męża tableta i czytam sobie wszystko jak popadnie. I ostatnio odkryłam, że Maciej Słomczyński, bardziej znany populacji jako Joe Alex, to nie tylko kryminały nie, nie. I nie tylko tłumaczenia antycznych dzieł. "Czarne okręty" - niezłe. Tylko zakończenie takie nieoczekiwanie nieadekwatne do monumentalnie rozbudowanej fabuły. Ale cóż to nie tylko jego grzech. Artur C. Clark też zakończył Odyseje Kosmiczną 2013 takim jakimś marnym puff. W każdym razie w przypadku "okrętów" warto było czytać te 300 ileś tam stron i długo się bawić nawet jeśli potem na krótko doznało się zawodu ;)
OdpowiedzUsuńA myślałam,że już wszystko Alexa przeczytałam:) Uściski:)
Usuńooo widzisz...a ja myślałam ,z tylko kryminały.króre zreszta czytałam jako pierwsze jeszcze jako nastoletnia dziołcha:))
UsuńWiek rzecz względna, najważniejsze na ile lat się czujemy!!! Kto by się martwił paroma kilogramami, przynajmniej skóra się naciągnie i zmarszczki pójdą precz hi, hi:)))
OdpowiedzUsuńJa ostatnio na 150;))) I zmarszczek na tyłku nie mam. Fakt :))) Pozdrawiam:)
Usuńeee tam rośnie, to wszystko przez te proszki do prania. Uwielbiam czytać i nie wyobrażam sobie życia tylko z jedną książką w roku. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDlaczego przez proszki???:) Bo na tarze nie musimy prać gimnastykując się przy tym gibko i skutecznie?
UsuńMoże i słusznie zauważyłaś:)
Pozdrawiam również:)
Ni jak się nie załapuję do statystyk. Zwłaszcza czytelnictwem ;-)
OdpowiedzUsuńI całkiem mi z tym dobrze :-D
I bardzo dobrze,że dobrze, bo dobrze:)))
UsuńUściski:)
Daleko mi zatem do statystycznej... ;D i dobrze! Jeśli chodzi o tyłki... ja kiedyś w swojej prywatnej psychozie chodziłam czytając ;D tam i z powrotem po pokoju ;D tyłek nie rósł! Ogólnie od siedzenia raczej się spłaszcza... także się nie martw ;D
OdpowiedzUsuńP.S. Ależ się uśmiałam ;D muszę Przyjaciół ostrzec, bo oni mają córeczkę :) i ona też się nam między nogami plącze ;p także dzieje się dokładnie to, co opisałaś! Ja mam o tyle śmiesznie, że zupełnie inaczej nazywa kolory... nieprofesjonalnie... od małego po swojemu i teraz nie mogę przywyknąć!! Ściągę musiałam zrobić... ;)
Historię smaku dostałam pod choinkę i przeczytałam jednym tchem, ponieważ tematy kulinarne ogólnie bardzo mnie interesują, a ta jest napisana przystępnie i bardzo ciekawie. Niestety tematyka ta nie sprzyja odchudzaniu, bo tyłek rośnie od samego patrzenia na jedzenie (przynajmniej ja tak mam). Kołnierzyki cudne. Miałam takie w okresie fartuszkowego dzieciństwa. Patrz Kaprysiu jak moda wraca, czasem wcześniej, czasem później ale wraca. A wiek to dla mnie ostatnio drażliwy temat. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspółodczuwam (zwłaszcza zadek po tym, jak skończyły się nagle zajecia zumby) i trochę zazdroszczę, bo zamiast kryminałów z opisem szwedzkich klimatów czytam właśnie statystyki (!...) przestępczości w Szwecji. Z kapeluszami mam tak samo, no i nie noszę, ale pocieszam się, że raczej dodają lat. Niech żyją berety z antenkami i pilotki z pomponami! Trzymajmy się!
OdpowiedzUsuńSiostra B.
Jak czytam i myślę o tej emeryturze w wieku 67 lat to od razu mnie trafia. A taka fajna miała być ta emerytura, mieliśmy zamieszkać wreszcie poza miastem i miało być super! Teraz nie wiem czy zdążę tam zamieszkać ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :-)
Ja mam ostatnio za sobą wstrzasającą ,, Stromą Ścianę,,Eugenii Ginsbourg.A wczesniej znów wrociam do Sołzenicyna- do,, Archipelagu Gułag,, i ,,Oddziału chorych na raka,,Widac zima jakos mi sie poumartwiać chce.A moze dlatego ze w koncowym rezultacie ta lektura przywraca jednak wiare człowieka... A poza tym jak sie poczyta u Ginsbourg opisu mrocznych , zimowych krajobrazów Kolymy - to nasza zima wydaje sie byc wypoczynkiem na Krecie
UsuńPozdrawiam Czytające
mnie rosna cycki ;)udalo przeczytac mi sie ksiazke w swieta sukces :)bo normalnie to czytam tylko tytuly w codziennej prasie do sniadania ,bo tylko tyle mam czasu, a za robotkami tesknie przeogromnie ale chyba sie w koncu za cos zabiore juz robie przymiarki kordonkowe :)
OdpowiedzUsuń