W tym roku wzięłam się za jajka bardzo późno, ale dorobiłam kilka do sporej zeszłorocznej gromadki.
W corocznej przedświątecznej bieganinie , zdobiąc jajka, mieszając kajmak do mazurków, czy "wyganiając" kości z dorodnych kurczaków ( żeby było więcej miejsca na dobre nadzionko;) ) rozmyślam sobie o specyfice tych świąt.
Są na wiosnę, więc nigdy za nimi nie przepadałam;)
Kiedy byłam małą dziewczynką bałam się śmigusa dyngusa, który w wydaniu warszawskich ulic z wesołej tradycji zmieniał się często w chuligańskie wybryki, na Wielkanoc nie było prezentów ;), w Wielką Niedzielę msza rezurekcyjna o szóstej rano. W święto, o świcie, okropność;) Zdecydowanie bliższa memu sercu była zawsze pasterka o północy;) Ferie krótkie, rodzice zapracowani, a czasu jakby mniej na przygotowania.
W okresie młodzieńczego buntu zaczęłam analizować Wielkanoc z pozycji młodego sceptyka. Co mają na przykład jajka i bazie do Zmartwychwstania Pańskiego i jak to było naprawdę z tym głazem przed grotą;)
W okresie młodzieńczego buntu zaczęłam analizować Wielkanoc z pozycji młodego sceptyka. Co mają na przykład jajka i bazie do Zmartwychwstania Pańskiego i jak to było naprawdę z tym głazem przed grotą;)
Lata mijały i w wielkanocnej liturgii przestały mieć dla mnie znaczenie logiczne niekonsekwencje i aż nazbyt oczywiste umiejscowienie świąt w kalendarzu pogańskich wierzeń w dniach wiosennego przesilenia, kiedy cała przyroda budzi się do życia.
Dziś Wielkanoc to dla mnie czas na przemyślenia i trochę duchowości, której na co dzień tak bardzo brakuje. Mocno przemawia do mnie obrządek Palmowej Niedzieli rozpoczynającej Wielki Tydzień, kiedy słuchając opisu wjazdu Jezusa do Jerozolimy widzę wiwatujące mu tłumy i te same tłumy opluwające go i skazujące na mękę i śmierć na krzyżu za dni parę. Myślę, że nie ma nic bardziej prawdziwego, tacy jesteśmy.
Wielkanoc to dla chrześcijan święto radosne. Zwycięstwo życia nad śmiercią. Wiara i marzenie. Radość Wielkanocy okupiona jest przemijaniem i śmiercią. To także sama prawda. Młode zielone listki wyrastają w miejscu starych zwiędłych liści, rodzi się nowe życie, a z nim nadzieja.
Nadzieja, choćby jej nie chcieć, zajmuje zawsze swój mały kącik w każdym sercu, a w te wiosenne, świąteczne dni rozkwita mocniej w kolorowych tulipanach i baziowych kotkach.
Jak co roku podzielimy się jajkiem, a na naszym wielkanocnym stole królować będą mazurki. Kiedyś ubierał je tata, potem ja, teraz zdobi je moja córcia. Są wizytówką naszego domu i po prostu nie wytrzymam, żeby się nimi nie pochwalić:)
Wszystkim zaglądającym w kapryśnikowe "kartki" życzę miłych, spokojnych, pogodnych i rodzinnych Świąt Wielkanocnych, dużo słońca i uśmiechu na te ciepłe, wiosenne dni i oczywiście mokrego dyngusa na szczęście, brrrrr :)))
Zdrowych, pogodnych Świąt :)
OdpowiedzUsuńNo jest się czym chwalić :)
OdpowiedzUsuńTobie również wesołego Alleluja :) Uśmiechu!
Mazurki cudowne, mysli mądre, czyli żadnego zaskoczenia;-)Wesołych Świąt!
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękne życzenia ... Tobie i Twoim bliskim również życzę radosnych i spokojnych Świąt Wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńMazurki tak smakowicie wyglądają...mmm....
OdpowiedzUsuńDla ciebie też zdrowych, wesołych świąt!
Pozdrawiam - Gosia
mojeroznosci.blogspot.com
W przyszłym roku stanowczo startuję z mazurkami. Ślinka cieknie a oko się raduje. Życzę Ci Świąt beztroskich, radosnych i pełnych nadziei
OdpowiedzUsuńale sie napieklas:) wygladaja rewelacyjniedla mnie zadne swiata nie byly rewelacja matka zawsze pedzila nas do kosciola,wszystko zawsze bylo takie chrzescijanskie a malo rodzinnej radosci do swiat stosunek mam raczej taki sobie :) wesolych i spokojnych swait
OdpowiedzUsuńtak, tak Święta coraz bliżej to widać i czuć niemalże wszędzie.. przez momen zadumałam nad Twoimi słowami Kaprysiu.. dawno mnie u Ciebie nie było i przyznaję, ze teraz z przyjemnosćią prześledziłam pozostałe posty!
OdpowiedzUsuńMArka Kamińskiego kilkakrotnie miałam okazję spotkać - rzeczywiście miły z niego człowiek :) Ostatnio ku mojemu zaskoczeniu, zostałam obdarowana Jego książką z dedykacją - bardzo mnie to poruszyło.. ach, to taka dygresja..
Kaprysiu - pieknych, radosnych Świąt Ci życzę!!
I pozdrawiam bardzo serdecznie!!!
Zarówno jajeczka, jak i mazurki misterne bardzo - moje czekają jeszcze na zdobienie. Mimo tak krótkich Świąt chwili wytchnienia życzę :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego NAJLEPSZEGO Kaprysiu, jeszcze raz osobiście:) Wiesz, ja tez trochę decoupaŻUJĘ ale nie przyszło mi do głowy, żeby spróbować na jajkach. Hmm...może za rok? Pozdrawiam, a jaja i mazurki wspaniałe!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt (nie, jakoś nie lubię tego określenia. Raczej- Radosnych!).
OdpowiedzUsuńMazurki wyglądają jak obrazki z kalejdoskopu :)
Pysznie wygladaja te Twoje mazurki aż ochota na kawałek ciasta mi przyszła.
OdpowiedzUsuńPijanych króliczków
zagrychy w koszyczku
w Dyngusa zalania
nie tylko ubrania
jaj kolorowych,
świąt ciepłych, pogodnych
i zdrowych.
Ciepełka, radości, wiele miłości w Święta i po :))
OdpowiedzUsuńŚciskam wiosennie i gonię do kuchni (jescze ;))
Dziękuje Kaprysiu za życzenia! Wielu łask z okazji Zmartwychwstania Pańskiego!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za odwiedziny i życzenia:) A dziś czujcie się wszystkie przeze mnie tradycyjnie, dyngusowo i wirtualnie oblane;)))
OdpowiedzUsuńNa życzenia świąteczne już za późno,ale życzę Ci Kaprysiu radosnej wiosny!
OdpowiedzUsuńDodam też, że z przyjemnością czytałam Twoje refleksje, które pośród zalewającej internet intelektualnej płycizny i infantylnych egzaltacji brzmią mądrze i prawdziwie.
A mazurki - szkoda gadać!
I jeszcze jedno: mam od Ori Twoje korale! Wielkiej urody są :)
An-no, jak miło mi Cię gościć:) Dziękuję za życzenia i miłe słowa. Cieszę się, że korale wsparły tymiankowe cele i sprawiły Ci radość:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zima to zima, choinka, prezenty, nastrój... No bo co o Wielkanocy może powiedzieć ateista? :( Dlatego od 5, 6 (?) lat wybywamy na ten czas do jakiegoś przyjemnego miejsca i hoteliku, zwiedzamy, leniuchujemy, święta omiatając jednym tylko okiem.
OdpowiedzUsuń