Tę wczesną z obfitością owoców , warzyw i kwitnącą nawłocią, ale lubię również tę późną listopadową, kiedy w długie chłodne wieczory zapalam świece i znajduję czas na chwile z książką w miękkim fotelu, czy też na porzucone latem nożyczki , pędzle, klej i serwetki. Jesienne dni przynoszą mi uspokojenie i wyciszenie. I choć w tym roku wraz ze wszystkimi odcieniami złota i obfitością, jesień niesie mi troski, nadal ją lubię.
Kiedy stawiałam dziś na stole zebrany dla niej na psim spacerze kolorowy bukiet, obiecała mi ,że postara się być łaskawa:)
Ja też lubię jesień, nawet tę późną. Lubię jesienne słoty z takich samych jak Ty powodów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, choć ja czuję jeszcze lato. Cudowne!
Piękny bukiet, chociaż faktycznie przypomina powoli o nieuchronnie zbliżającej się jesieni...
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam dziewczyny za miłe wpisy. To tak jakbym widziała Wasze uśmiechy:) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię jesieni, koniec lata przypomina o nieuchronnej zimie i słotach. Lubię wieczory z książką ale również kocham pzesiadywać na balkonie, wśród kwiatów, kiedy jeszcze wieczorem można mieć bose stopy. Pozdrawiam Was wszystkie
OdpowiedzUsuń