Nareszcie słoneczko bez upału, wolny niedzielny poranek, spacer w lesie , ach jak cudownie jest mieć las pięć minut za osiedlem:) I nareszcie są! Pokazały się! Pierwsze ,wyczekiwane, nieduże, ale jakie cudownie brązowiutkie. Najbardziej lubię je zbierać. Marynowane , duszone , albo w zupce - też lubię, ale zbieranie to największa frajda:))))
jakie piekne :-) a ten zapach juz czuje go myslami, ja osobiscie do lasu raczej nie wchodze ze wzglegu na kleszcze (bardzo mnie lubia ) jak bylam mala jezdzilam z dzidzicami -zostaly tylko wspomnienia
OdpowiedzUsuńPodgrzybeczki! A u mnie jeszcze nie ma niczego poza niedojrzałymi purchawkami :-(
OdpowiedzUsuńKoźlaczek jak malowany!!
Racja, to straszna frajda popętać się po lesie i znaleźć takie cuda :))))))))))))
OdpowiedzUsuńPięknie Ci się sfotografowały, aż przyjemnie popatrzeć...
OdpowiedzUsuńJa też się do grona "zbieraczy" zaliczam i narobiłaś mi ochoty na wyjazd do lasu :)
Och Kaprysiu - one są cudne!!!
OdpowiedzUsuńZdjęcia bardzo sugestywne - ja również czuję ich zapach.. pomyśleć, że gdybym była kilka dni dłużej w Polsce, mogłabym i ja powędrować po lesie w poczukiwaniu takich pięknych okazów!
Pozdrawiam Kaprysiu serdecznie!!
Prawda,że śliczne? Robakom też się bardzo podobały:( Pozdrawiam Was wszystkie i życzę udanych grzybobrań:)))
OdpowiedzUsuńBobe Majse od lat marzy o grzybobraniu... głównie ze względu na frajdę wymachiwania ślicznym wiklinowym koszyczkiem ;):)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam polować na nie,towarzyszy mi podczas
OdpowiedzUsuńgrzybobrania dreszczyk emocji,a potem radość niewymowna
gdy coś znajdę,lubię je też fotografować,potrafią być
nie tylko pachnące,wyborne ale i fotogeniczne:)Alusia