To jeden ze smaków mojego dzieciństwa.
W moim domu smażenie faworków było zawsze rodzinnym świętem i rytuałem. Mama zagniatała ciasto z kilograma mąki.
Taka ilość to kilka godzin wałkowania, smażenia i posypywania cukrem pudrem. Tata smażył, układał usmażone na talerzach i paterach w misterne piramidy, a ja posypywałam je cukrem pudrem.
Spędzaliśmy w kuchni razem kilka godzin. Co pewien czas trzeba było dokładać świeży smalec w miejsce wypalonego, robiliśmy przerwy na odpoczynek, rodzice opowiadali anegdoty, śpiewaliśmy kolędy, pieśni Moniuszki i przeboje Ordonki, warszawskie ballady i rosyjskie dumki, stare wojskowe piosenki i nowe przeboje, smalec skwierczał wesoło, a góry faworków rosły i rosły:)
Kiedy już trochę podrosłam i to ja wałkowałam i kroiłam radełkiem faworki, a mama, już wtedy chora, przejęła posypywanie cukrem, próbowaliśmy też jesienią nastawianych nalewek.
Zawsze przy faworkach było rodzinnie i wesoło. A potem oczywiście przychodzili goście.
Bardzo chętnie przychodzili :)))
Kilka dni temu zadzwoniła Młoda: "Mamo, kiedy robimy faworki?"
To również smak jej dzieciństwa:)
Już dawno przeszła wszystkie stopnie wtajemniczenia, od posypywania, przez krojenie, przewijanie, wałkowanie i zagniatanie ciasta, aż do smażenia.
Za ileś lat przejmie radełko i przywoła własne wspomnienia.
Ależ to życie pędzi na oślep do przodu, przymykam oczy, a wspomnienia minionych lat jak widoki w oknie jadącego pociągu migają mi przed oczami....
Tylko faworki wciąż tak samo kuszą i wciąż trzeba po ich smażeniu dobre pół godziny solidnie wietrzyć mieszkanie;)
Przepis ( niezawodny ) za "Kuchnią Polską", wydanie z roku 1951
20 dkg mąki
3 żółtka, sól
3 - 4 łyżki gęstej śmietany
płaska łyżeczka proszku do pieczenia ( ja daję pół lub wcale )
1 łyżka spirytusu (solidna)
cukier puder z wanilią lub cukrem waniliowym do posypywania
tłuszcz do smażenia ( ja używam dobrego smalcu)
Z mąki wymieszanej z proszkiem do pieczenia i solą, śmietany, żółtek i spirytusu zagnieść ciasto o gęstości i konsystencji ciasta kluskowego.
Ciasto wałkować partiami, jak najcieniej i kroić radełkiem, bądź nożem na paski długości ok. 15 cm i szerokości 3 cm.
Każdy pasek przekroić wzdłuż na długości kilku centymetrów i przewinąć. Smażyć w głębokim bardzo rozgrzanym tłuszczu do uzyskania złotego koloru z obu stron, zwykle 20 - 30 sekund.
Osączyć, ułożyć na talerzu i posypać cukrem pudrem z wanilią.
Faworki z garnka najlepiej wyjmować długimi ostro zakończonymi patyczkami, na jednym z patyczków trzymając je chwilę nad garnkiem, aż obciekną, a drugą ręką wkładając już do garnka kolejne.
Wymaga to trochę wprawy, ale nie palą się i nie chłoną w ten sposób dużo tłuszczu.
Koniecznie trzeba pamiętać, żeby nie podsypywać pod wałkowane ciasto dużo mąki i bardzo uważać żeby do gorącego tłuszczu nie dostał się cukier.
Z podanych proporcji wychodzi jeden solidny talerz chrustu.
Smacznego:)
