Tak zawsze lubiłam jesień, a ta jakoś mnie nie lubi. Może by tak przespać?
Działkowy weekend sprzyjał grzybobraniu. Ludzie wychodzili z lasu z pełnymi wiadrami, ja ledwo uzbierałam niewielki koszyczek. Może powinnam iść do okulisty. Do kilku innych specjalistów też, ale jakoś nie mogę się zebrać, jak zresztą do wszystkiego;) Realizuję program minimum, robię tylko to, co bezwzględnie muszę, a i tak sporo wolniej;)
Moją, przemiłą zresztą, panią doktor "ostatniego kontaktu" poprosiłam ostatnio o taką tabletkę, po której nawet mogłabym krócej żyć, ale za to przyjemniej i intensywniej. Powiedziała, że też by taką chciała, ale niestety z dostępnych jej znanych wszystkie działają zdecydowanie za krótko, a do tego są nielegalne;)))
Skoro nawet grzybobranie marnie mi idzie, to o robótkach jakichkolwiek nawet nie ma co pisać.
Umęczyłam ostatnio kolejne sznurkowe korale i coś tam poskładałam ze starych ceramicznych zapasów, bo zaległości mam imieninowe wśród "krewnych i znajomych Królika" i nie tylko, a filc leży, glina leży i wena leży. Położę się obok.
Albo z Lesiem do lasu sobie pójdziemy tradycyjnie. I tyle;)
Ja mam podobnie, ale widok Twoich lesnych lupow i wspanialych korali, przywrocil mnie do zycia. Takie piekne!
OdpowiedzUsuńChodz, Kaprysiu, polecimy do cieplych krajow, z psami oczywiscie :)))
To by mogło być takie SPA dla pańć i psów.
UsuńBardzo chętnie:)
jak na niechcieja i powolne tempo robienia, to całkiem nieźle wypełniłaś ten weekend. Grzybków za dużo to nie dobrze , bo radość zbierania zabije obieranie:)) taki koszyczek jet ok wg mnie :)) a biżutki bardzo udane, więc może nie jest tak źle ?:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Ja tam lubię obierać i przetwarzać też lubię, a biżutki męczyłam przez ostatnie cztery tygodnie, a teraz tylko zdjęcia zrobiłam, bo było troszkę słońca i czasu przed południem, więc jednak nie najlepiej;)
UsuńPozdrawiam również:)
to trzymając się konwencji narzekania - rzeczywiście nie najlepiej :)))
Usuńmiłego wieczoru.
Przeczytałam i tak sobie myślę... mogę się pod tym wszystkim podpisać, więc nic, tylko przyłączyć się do Kaprysiowego narzekania i włazić za nią do tego dołu (doła) ale ... Siebie samej nie wyciągałabym z jesiennego spleenu (jak widać nie tylko krakowskiego), bo by mi się nie chciało, ale skoro Kaprysię dopadł, to trzeba działać. Kochana! Poleż jeszcze chwilkę na tej pachnącej ściółce, nawdychaj się zapachów lasu i wracaj do pracowni. Machnij od niechcenia kolejne cudeńka. Jeśli takie tworzysz w fazie "niemocy" twórczej, to co dopiero będzie, jak wena powróci. Bo, że wróci, to pewne. Ściskam.
OdpowiedzUsuńJakoś się tej weny nie mogę doczekać. Glinę kupiłam ponad rok temu i nie tknęłam, ale dzięki:)
UsuńKaprysiu jak ja uwielbiam te Twoje biżutki! One są cudne wszystkie i te sznurkowe i ceramiczne, a ta filcowa brocha czemu ja takiej nie umiem?
OdpowiedzUsuńA do lasu na grzybki też bym poszła ech, ale codzienność coś ostatnio strasznie mnie gna.
Serdeczności przesyłam:)
Gna, gna i mnie, ale oporna jestem;)
UsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Ależ! Taki borowik, takie śliwkowo-wrzosowe korale, a Ty narzekasz? Przecież lubisz jesień, no lubisz, nie?!
OdpowiedzUsuńJa lubię, bardzo, chociaż czasami sił brak...
Położyć się miła rzecz, a zwłaszcza w dobrym towarzystwie, np. Lesiowym ;)) albo suczym. Tak ostatnio leżałam, między nimi, i grzałam się fizycznie i mentalnie. To dobrze robi ;-))
Ściskam czule ;)
No lubię, ale co z tego, jak ona mnie nie lubi w tym roku?
UsuńOkład z psa stosuję. Pomaga doraźnie:)
Ściskam:)
no i co tu z toba poczac??? gdybym mieszkala blizej to chetnie bym cie gdzies uprowadzila, i nie ialabym nic przeciwko na takie nic nierobienie we dwojke :)
OdpowiedzUsuńChętnie, chętnie:) Szkoda,że daleko:)
UsuńE tam, trzymaj się Kaprysiu. Wiadomo, że jesień i zima sprzyjają nicnierobieniu. Na wsiach to był okres kiedy kobitki przędły, szyły i plotkowały. Faktem jest, że nie musiały jeździć do roboty na drugi koniec Warszawy w błocie i śniegu, brrrr. Dla mnie najgorsze o tej porze roku jest to, że do maja od teraz jest 7 miesięcy. Koszmar.
OdpowiedzUsuńAle koraliki przecudne i psiulek wita Cię na progu. Jakoś to będzie. Buziaczki
Jakoś to jest, a ja bym chciała lepiej;)
UsuńUściski:)
A u mnie tyyyyle się dzieje... ale nie chce mi się ani gadać ani pisać o tym :P Taaaa, stanowczo TA jesień ma w sobie zbyt wiele usypiaczy :P
OdpowiedzUsuńBuziaki zatem senne ślę, bo cóż innego zostało :)
Fajnie ,że się dzieje:) A jak się dzieje, to nie ma czasu pisać. jasne:)
UsuńSerdeczności:)
Kaprysiu, dostałam :)) Dziękuję Ci pięknie! Będę pisać co dalej. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że się spodoba. Uściski:)
Usuń:) te korale na pierwszym zdjęciu są świetne :) nie ma co narzekać! A że wolniej? Wiesz... czasem tak trzeba :) musimy czasem odpocząć, odetchnąć...
OdpowiedzUsuńP.S. Masz rację z tymi koralami :) może będziesz mogła coś utworzyć? Mam nadzieję, że się rozruszałaś!
Jakoś słabo z tym rozruszaniem;) Na razie ciskam gromami, w pracy oczywiście, bo nie dość, że mi w sobie źle, to jeszcze wszystko wokół nie tak, wrrrr;)
UsuńA to Ty masz krótkie włoski??! A ja sobie Ciebie wizualizowałam z rudym gęstym ogonkiem:))) Niespodzianka:)
:) bo ja miałam takiego rudego kikutka kiedyś :) ale obcięłam :) i dobrze mi z tym muszę przyznać.
UsuńWspółczuję Ci takiego reagowania na jesień... Bardzo Mądry Mężczyzna reaguje podobnie... jesienne przesilenie... itp :) ale przynajmniej pluchy nie mamy... mnie to pociesza :)
Cieszę się, że mimo wszystko udało Ci się znaleźć choć jeden plus swojej pracy! A to, że się nie przepada za swoją chyba jeszcze nie oznacza bycia malkontentem :) także spokojnie... po Tobie bym się nie spodziewała!
Kiedy mnie się wydaje, że wszystko wokół jest do bani przypominam sobie tylko, że ja akurat nie mam powodów do narzekania... mam dwie ręce, mam co jeść, i jeszcze na rozrywki i książki starczy, mam przyjaciół... nie mieszkam na dworcu...
Życzę Ci pięknej soboty :) i mam nadzieję, że nastrój już troszkę bardziej uśmiechnięty u Ciebie ;)
A to sobie tabletkę wymyśliłaś! :D
OdpowiedzUsuńA może jakieś witaminki?
A może po prostu trzeba poczekać i nie denerwować się na spadek formy tylko cieszyć, że jakoś wolniej wszystko się dzieje i np. seriale pooglądać ;))).
Ja na grzyby nie chodzę, bo ich nie widzę! Nie chcę się, więc denerwować ;))
Uściski Kaprysiu :)
Witaminki, eeee;) A seriali nie lubię, oj, nie lubię:)
UsuńSerdeczności:)
Maruda ;)))
UsuńTe zagraniczne seriale całkiem spoko potrafią być ;)
buźka!
No chyba, że House. Przydał by się;) Marudnik, to bardzo dobra alternatywna nazwa dla kapryśnika. Do rozważenia:)
UsuńHaha! Zrób filię / oddział zamiejscowy / córkę Kapryśnika :D
UsuńRozumiem Cie doskonale, tez tak mam nawet będąc daleko od domu miewam takie huśtawki nastrojów i niestety nie mam swojego ukochanego psiaczka... Ty masz swojego Lesia, masz jesien i grzyby, możesz sobie powdychać zapach lasu, który jest u nas fantastyczny!
OdpowiedzUsuńZdjęcia zrobiłaś piękne, Twoja biżuteria jest fantastyczna i myślę sobie, że jednak po czasie ciszy i niechęci do czegokolwiek złapiesz za robótki, po prostu Twój obowiązek wobec bliskich jest silniejszy niż lenistwo :)
Pozdrowienia serdeczne :)
Właśnie. Ten obowiązek...Stoi taka kaprysia nad kaprysią z kijem i dogaduje, no zrób jeszcze temu, tamtemu i owemu, no, a kaprysi się nie chce robić, nic nie podoba i chętnie by się gdzieś przed wszystkim schowała. W norce jakiejś, albo gawrze;)
UsuńTo mówisz,że na antypodach tez kiepsko? Bez psiunia to kiepsko, fakt, tyle,że ciekawie.
Uściski:)
Piękne te robótki... Takie korale zawsze mnie zachwycają, wydają się być bardzo pracochłonne... Brakuje ciepła tej jesieni bardzo... :(...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam więc cieplutko :).
Masz rację, brakuje:) Rano szron, brrr.
UsuńDziękuję i również przesyłam trochę blogowego ciepełka:)
O! Same śliczności! Ja też zrobiłam sobie sznurkowe korale, według Twoich wskazówek zresztą, tylko wyszły mi trochę chudsze, bo okazało się, że miałam zbyt mało i sznurka, i koralików :) i na grzybki się wybieram. A jesień mnie nie dołuje i gdyby nie ten okropny katar, to byłoby całkiem fajnie:) Ale już mi powoli przechodzi:)
OdpowiedzUsuńChudsze też mają swój urok:) Cieszę się,że się na coś przydałam. Jesień chyba niewinna. Dobrze,że Ci katar mija, mój się zadomowił w zatokach i płucach chyba.Charczę piąty tydzień, osłabiona jestem i ogólnie do kitu. Przegląd jesienny się prosi:)
UsuńZdrowej i ciepłej jesieni nam obu życzę:)
Ja grzybów to nie zbieram w ogóle, bo z dzieciństwa pamiętam, że wszystkie rozdeptywałam. Pewnie teraz by mi szło znacznie lepiej, ale tak się boję zatrucia, że wszystkie kupuję tylko atestowane i zachowuję paragony, aby po mnie mogli w rodzinie mieć odszkodowanie. Najbardziej lubię maślaki, kurki i shitake, a te są w miarę bezpieczne.
OdpowiedzUsuńJa jesień zaczęłam od witam witaminą A+ D3, bo brak światła mi szkodzi na wszystko (charczenie i smarczenie to nieodłączna cecha mojego zawodu). Jednak ta witaminka jest moją tabletką uniwersalną i tak trzymam do wiosny.
Odnośnie rękodzieła to Ci zazdroszczę. Ja bym zrobiła wszystko, aby coś pokazać, ale robota zarobkowa ma swój priorytet. No cóż pozostaje tylko jesienna tęsknota.
Czemu w tym lesie nie ma Lesia?
Pozdrówki.
Był:) Brykał poza obiektywem również starannie depcząc grzyby. Jak ja lubię maślaki, ale niestety w tym roku nie nazbierałam, a tych bazarowych i sklepowych nie kupuję. Czort wie ile czasu minęło od ich zerwania. Grzyby w ogóle nie należą do najzdrowszych, a zatruć się można nawet borowikiem, który przeleżał od zerwania kilka dni. Stosuję sztywne zasady: jem tylko zebrane przez siebie, takie do których mam 100% pewności i żadnych blaszkowych z wyjątkiem kurek, bo rydza, to nie pamiętam kiedy widziałam w lesie. Żadnych gąsek, opieniek, kani, gołąbków i takich tam. Zżyłam się ze swoją wątrobą, nowej nie chcę, zresztą starej babie pewnie by nie przeszczepiali;)))
UsuńSerdeczności:)
Mnie też ta jesień prawie zdmuchnęła, kaprysiu... Opisałaś i mój nastrój... Ale trwam. Trzymam się. Cóż innego można zrobić?... Pozdrawiam ciepło! :-)
OdpowiedzUsuńA jesień od tego jest, żeby chodzić z Lesiem po lesie:))) A nie jakimiś tam głupotami się zajmować;)
OdpowiedzUsuń.Wydaje mi się ,że trzeba było iść do innego lasu,bo jak ludzie wychodzili z pełnymi wiadrami grzybów no to co miałaś zebrać.Nie było tak źle,bo w Twoim koszyku też były grzybki.Ale pięknie odpoczywałaś wśród wrzosów i to jest plus tej wyprawy.
OdpowiedzUsuńKorale wrzosowe śliczne.:)
Pozdrawiam
A mi się wydawało, że ja mam ostatnio największego lenia, a tu proszę, jest nas dwie;-)
OdpowiedzUsuńJesień mnie zawsze rozrzewniała mniej lub bardziej, i tak ma być. Obroty trzeba zwolnić, jak w przyrodzie. Tylko jak nie zapaść w sen zimowy??
OdpowiedzUsuńZbieraj siły i pomysły z wrzosów, chmur... Dziś dwa podgrzybeczki, zapach lasu, wrzosów resztki.
Pozdrawiam ciepło,
Siostra B.
;) chciałam Ci tylko pomachać na dzień dobry :)
OdpowiedzUsuńAle cudna ta jesień,wyjątkowej urody,rozpieszcza nas kolorami i ciepłem
OdpowiedzUsuńpozdrawiam szeleszcząco-śliwkowo-burgundowo,ach...Alucha/A/
O zdmuchnęła Cię, zdmuchnęła! Czyżbyś miała się odezwać dopiero z pierwszym śniegiem? Albo - o, zgrozo! - Z wiosną?!?!?!
OdpowiedzUsuńJesień Kaprysię zdmuchnęła tak, że nie widać jej wcale!
Drzewa już liście zgubiły, a jarzębiny korale...
Zaraz nadejdzie zima, cała w śniegu, lodzie i mrozie.
Kiedy się znajdzie Kaprysia? Niedługo może?
A mnie się dziś śniło, Kaprysiu, że oddałam Ci mojego ukochanego kota Bazyla. Nie pamiętam, z jakiego powodu. Ale byłam pogodzona z losem. Hm.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło. I Lesia. :)
Hop hop :) jest tam kto?? :)
OdpowiedzUsuńGrudzień się kończy, a wciąż jesień, nie zima.
OdpowiedzUsuńI to chyba dlatego Kaprysi ciągle ni(e) ma.
Wszystkiego najlepszego w nowym roku!
Kaprysiu:) wróc troszkę. Poskrobię się trochę po broszce od Ciebie, może zadziała jak lampa Alladyna?
OdpowiedzUsuńGdziekolwiek jesteś przyjmij moje życzenia na dobry 2014 i ciepłe myśli o Tobie!:) Ściskam .
Wszelkiej pomyślnosci, pomysłów i ochoty do tworzenia kolejnych dzieł :) Do siego roku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:):)
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Kaprysiu, zdrowia i wszelkiej pomyślności :)
OdpowiedzUsuńStrasznie długo Cię nie ma!
OdpowiedzUsuńkiedy nowe posty ? :)
OdpowiedzUsuńKaprysiu jesień cię zdmuchnęła, była zima, przyszła wiosna czas na wiosenne porządki w Kapryśniku. Gdzie się podziewasz?
OdpowiedzUsuńSerdeczności przesyłam:)
bardzo lubię twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńKaprysiu stęsknieni czekamy na CIEBIE. eva.s.
OdpowiedzUsuńGdzie jest Kaprysia?
OdpowiedzUsuńKaprysiu, ja tylko z buziakami, bez pytań.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno i Lesia pogłaskuję.
:**
:**
OdpowiedzUsuńsuper tutaj u Ciebie ! ! ! :)
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale grzybek piękny ;-)
OdpowiedzUsuńWitam:) Alez przeliczne te sznureczki z koralikami... a w koszyku grzyby widać i całkiem urokliwe. Więc chyba jakiś łup leśny był? Dobrych, jesiennych nastrojów i weny życzę!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkowo, spodobało mi się u Ciebie. Szkoda, że nikogo nie zastałam w domu :-((((
OdpowiedzUsuń