W dużych sklepach budowlanych, w dziale z kafelkami wśród najróżniejszych wzorów można znaleźć tak zwane dekory.
Jest to jedno z tych słów, które działa mi na nerwy, a wywodzi się z modnej manii skracania słów dłuższych, od której znowu gorsza jest tylko mania spolszczania słów obcych.
W tym przypadku chodzi po prostu o kafle dekoracyjne.
Dekor jest krótki, bardzo handlowy, nowoczesny i straszny. Straszniejszy jest na przykład gratis, szczególnie w "punkcie wydawania gratisów za kasami", albo bar pod Warszawą o nazwie "Czikenik" (pisownia oryginalna), ale skupmy się na dekorach, ponieważ coś w tym rodzaju ostatnio wyprodukowałam.
Tylko ta nazwa nie daje mi spokoju, może więc niech będą to muszle łazienkowe. Nie, nie. Nie chodzi o klozetowe, chociaż to również ceramika. Żeby porywać się na taki projekt mam zdecydowanie za mało gliny:)
To w takim razie, żeby się nie kojarzyło z czym nie potrzeba przedstawiam poniżej łazienkowe kapdenity, czyli ulepione przez kaprysię dekoracyjne amonity łazienkowe;)
Kapdenity mają walory dekoracyjne oraz poznawczo naukowe;)
Ich pierwowzory wywodzą się z wymarłej rodziny głowonogów Ammonoidea o symetrycznej i płaskospiralnej skorupie, a poza tym bardzo mi się podobają w mojej łazience:)
Ich pierwowzory wywodzą się z wymarłej rodziny głowonogów Ammonoidea o symetrycznej i płaskospiralnej skorupie, a poza tym bardzo mi się podobają w mojej łazience:)
A tak prezentują się na ścianie w towarzystwie rozgwiazdy, ale już ją odlepiłam, ponieważ dorobię jeszcze dwa lub trzy kapdenity, tylko mniejsze. Taki zamysł kompozycyjny, a rozgwiazda nie jest ceramiczna, tylko wysuszona bidulka;)
Muszla, która na drugim zdjęciu towarzyszy kapdenitom została poszkliwiona Weiss beige, ale efekt mnie nie satysfakcjonuje, więc pokażę ją ponownie dopiero po przeszkliwieniu i kolejnym wypale, jeśli jeszcze w ogóle będzie nadawała się do pokazania;)
Temat łazienkowy zajął dwa kolejne posty (mydelniczki, kapdenity), w najbliższych będzie już tylko koralowo. Tylko kiedy ja je poskładam, ech..
Kaprysiu, serio ulepiłaś je?! Są piękniejsze od oryginałów, a wiem, co mówię, bo Padre ma spore ilości wykopalisk amonitowych ;-) No, ale to nie zwykłe amonity, tylko kapdenity przecież ;-)
OdpowiedzUsuń"Gratis" naprawdę jest straszny...
Ściskam najczulej
Ulepiłam:) Paluszkami:) Oczywiście korzystałam z formy. Mamy w pracowni gipsową formę kafla z takim elementem, a ja wykorzystałam sam wzorek. Uściski:)
UsuńPiszesz tak pięknie o brzydocie języka, a kapdenity są szczególnie udane. Ciekawe uzupełnienie łazienki...
OdpowiedzUsuńPięknie o brzydocie, powiadasz:) Niech i tak będzie. Dziękuję:) A kapdenity mogą wędrować po kafelkach zależnie od koncepcji i nastroju, albo powędrować do szuflady;) Pozdrawiam i dziękuje za odwiedziny:)
UsuńTwoja łazienka, zresztą bardzo ładna i przytulna nabrała obecnie śródziemnomoskiego charakteru. Pięknie Kaprysiu. Twoje wypały (no, to dopiero słowo;))) są coraz piękniejsze.
OdpowiedzUsuńO, bardzo przepraszam, wypału proszę się nie czepiać;))) Branżowy, polski i o wielu znaczeniach:) Gwoli ścisłości wypał to proces wypalania, a jak się nie uda to niewypał;))) Kapdenity niech będą wypalankami, łazienka rumieni się śródziemnomorsko, a ja ściskam i posyłam buziaki:)
UsuńMuszle są piękne !!!!!!!!!!111
OdpowiedzUsuńStały się wspaniałą dekorację łazienki - tymbardziej cenną, że wykonaną własnymi rączkami !!!!
Pozdrawiam Agnieszka
Dziękuję i pozdrawiam cieplutko:)
UsuńDziesiątki lat temu na świętokrzyskim szlaku znalazłam swój jedyny amonit. Niestety niedługo trwał mój zachwyt i zainteresowanie znaleziskiem (ignorancja nastolatki) i amonit przepadł gdzieś wśród rupieci. Szkoda...
OdpowiedzUsuńKapdenity niezwykłej urody są, ale ja wciąż trwam w zachwycie nad niesamowitymi odcieniami koralików i mydelniczek. Cuda wychodzą z Twojego pieca Kaprysiu, cudeńka. Ściskam.
Dziękuję Mireczko, i ach gdyby on (ten piec) był mój, ach,ach,ach.....:) Uściski:)
UsuńOczy mi wylazły z zachwytu. Rewelacyjna ozdoba łazienki!
OdpowiedzUsuńNo, dekor taki:))) I ma zaletę, bo jak się znudzi to można odkleić;) Uściski:)
UsuńDekory czy jak... to zwał. Nieważne, potrzebne mi są takie do zakamuflowania dziur w łazience po wierceniach.
OdpowiedzUsuńMnie się podobają. Nazwy obcojęzyczne mam totalnie w...
Pozdrówki.
A ja nie mam i bardziej mi przeszkadzają jak dziury w ścianach;) Pozdrawiam:)
UsuńNajuprzejmiej przepraszam, nie czepiam się wypału jako słowa, wiem że funkcjonuje pełnoprawnie.
OdpowiedzUsuńPo prostu jest to słowo, które kojarzy mi się właśnie z niewypałem i nie wiem czemu z filmem
CK Dezerterzy (skojarzenia chodzą czasem dziwnymi drogami, przynajmniej moje). Natomiast kapdenity urocze. Jeszcze co do barów, nie wiem jak obecnie ale w latach 80-tych w Olsztynie funkcjonował bar "Przy Kiciu" czyli obok więzienia. Pozdrawiam serdecznie :)
Do moich ulubionych należał taki malutki koło Cmentarza Bródnowskiego "Pod trupkiem" :) A straszliwości językowych jest wokół coraz więcej. Przez dobrych kilka miesięcy w warszawskich autobusach straszyła naklejka z dziadkiem z laską i napisem: "Proszę ustąp mi miejsce". Zęby mnie bolały za każdym razem jak na to patrzyłam. Ustąp mi miejsca - kogo, czego, dopełniacz do cholery!
UsuńUfff, nie piszę więcej , bo skacze mi ciśnienie:)
Uściski:)
no dziki smiech mnie ogarnął..czikenik!!!!!!!!błacha cha:))))...a muszle to bym chętnie skradła...jak ty je tak cudnie ulepiłas??????
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam Inkwizycji, korzystając z fragmentu formy kafla. Pozdrawiam:)
UsuńTe kapdenity są przecudne!
OdpowiedzUsuńDzięki:) A przecież tylko muszelka z przeszłością;) Lubię rzeczy z zastosowaniem praktycznym i takie sprawiają mi największą frajdę. Pozdrawiam:)
UsuńAlez Ty artystka jestes, takie cuda produkujesz! U mnie w lazience tez by sie pieknie prezentowaly bo mam lazienki w takich samych kolorach, beze i brazy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z deszczowej(nareszcie) dzisiaj krainy :)
I ja pozdrawiam różyczko z zimnej dla odmiany Warszawy:)
UsuńKapdenity! Piękne słowo :) super! Świetnie to zrobiłaś i bardzo pasują do Twojej łazienki :) szalejesz kochana!! Aż miło patrzeć :)
OdpowiedzUsuńA te korale z tekstu niżej... seledynowe... piękne!! Można kupić jedną sztukę? :) bo ja bym tak na sznureczek nawinęła... i potem na szyję... :) minimalizm stosowany! I piękny!
P.S. Dziękuję :) no to następnym razem będą zielone szparagi :) choć te białe obraliśmy oczywiście... czereśnie... wyczekuję już troszkę większych na drzewie... :) dziś są solidnie podlewane z podniebnej konewki, powinni rosnąć, mniam! :)
Bawcie się dobrze!!!!
:))) Adres gdzieś zapodziałam.Podeślij na maila:)
UsuńWłaśnie dzisiaj nauczałam o amonitach:) A Twoje kapdenity cudne!A łazienkę mam w podobnych kolorkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
No, proszę jak ładnie się złożyło:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKapdenity powinny się zaprezentować w jakimś piśmie wnętrzarskim. Absolutnie i zdecydowanie:)
OdpowiedzUsuńMiło mi niezwykle,że tak piszesz, ale ja daleka jestem od takiego,że się tak wyrażę "czułnowego" zadęcia;)
UsuńUściski ślę:)
Znowu się zakochałam i znowu będę obrzydliwie powtarzalna... C-u-d-o-w-n-e!
OdpowiedzUsuńTo tylko takie gliniane ślimaki Bobe:)))
UsuńNie no nie dość że cudne są to jeszcze nazwa wyjątkowa. Kapdenity kto by pomyślał?! Jak czytałam tytuł posta to myślałam, że to prawdziwa nazwa zwierzaczków :0
OdpowiedzUsuńToś mnie zwiodła! Zamysł cudny i jestem za większa ilością Kapdenitów!!! Niech się rozmnażają.