Co jeszcze można nowego wydumać obmyślając ciekawe formy filcowej biżuterii? Chyba już niewiele;)
Filc tworzony z czesanki jest materiałem łatwym i za razem trudnym.
Kulkę zrobić łatwo, udydłanie dreda też nie stanowi problemu, przy szalu trzeba się już bardzo napracować, ale głównie fizycznie, bo technologia też jest prosta.
Ciekawe możliwości daje robienie kapelusików, ale co jak ktoś kapelusików nie nosi?;)
Można jeszcze powyżywać się w broszkach łącząc różne materiały i dzięki temu uzyskiwać ciekawe i niepowtarzalne efekty, ale ja najbardziej lubię robić naszyjniki, albo korale.
Można jeszcze powyżywać się w broszkach łącząc różne materiały i dzięki temu uzyskiwać ciekawe i niepowtarzalne efekty, ale ja najbardziej lubię robić naszyjniki, albo korale.
Pomysły mam najróżniejsze, gorzej z realizacją, bo czesankowy filc bywa również krnąbrny i za nic nie chce uformować się w taki sposób jaki sobie wymyślę, choć teoretycznie powinien;)
Z ostatnich filcowych zmagań na razie do pokazania nadaje się tylko dred-obroża, w który udało mi się wfilcować ażurową metalową kulę i duże sztuczne perły:Metalowa kula oczywiście za bardzo wylazła z filcu i musiałam ją doprowadzić do stałej i sztywnej pozycji kilkoma pociągnięciami igły, ale perły siedzą jak należy:) Później dla odreagowania zrobiłam jeszcze korale, tym razem niebieskie i znowu przekładane lubianą przeze mnie ażurową kulką.
I tak dredowo-koralowo działając życzę miłego weekendu wszystkim zaglądającym:)
Bardzo piękny wyszedł Ci ten naszynik :)
OdpowiedzUsuńChcesz powiedzieć, że perły trzymają się same z siebie?! Znaczy - ufilcowałaś dołki w dredzie?
OdpowiedzUsuńKaprysiu, jesteś niesamowita!
Jesteś moim guru... ;-)
A Twoje korale poznałabym wśród tysięcy innych ;-)
Pięknej niedzieli, ściskam Cię czule...
Jak zobaczyłam dred z kulą i perłami to się zachwyciłam, ale jak zobaczyłam niebieskości to normalnie oszalałam:)!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam taki niebieski, cudne są!!!
Buziaki:)
Annovilmo - Dziękuję:),Inkwizycjo - kulki były wfilcowywane w trakcie formowania dreda, chodzi o to, żeby w chwili, kiedy włókna wełny się już bardzo kurczą kule zaczęły wychodzić na wierzch, metalowa wylazła za bardzo, co było do przewidzenia, ale oczywiście nie przewidziałam;)Do "gurowania" mi zatem daaaaleko, oj daleko, Edino - i mnie ten kolor zachęcił do zrobienia korali, bo jest taki soczyście niebieski jak niebo w słoneczny dzień.
OdpowiedzUsuńNic tak nie sprawia mi radości jak Wasze komentarze:)
Ten z perłami super. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńach , jak zwykle cudownosci, bardzo chcialabym umiec juz tak duzo jak TY .Ciągle czegos probuje , ale nie zawsze wychodzi to tak jak bym chciała, tym bardziej ,ze ucze sie sama, chociaz nie ukrywam ,ze marzy mi sie udział w jakiś warsztatach czy kursie gdzie nauczyłabym sie czegos wiecej. Tymczasem musze kombinowac sama... Twoje korale zawsze robia na mnie wielkie wrazenie. Podziwiam szczerze:)
OdpowiedzUsuńSzary z perlami przesliczny!
OdpowiedzUsuńOch jakie śliczne...jestem oczarowana Twoją twórczością!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i ślę moc ciepłych myśli.
Z pytania, które nasunęło mi się po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć zostało już tylko to ... !!??!!
OdpowiedzUsuńBo "moje" wątpliwości i zachwyty wyartykułowała już Inkwizycja a Ty wyjaśniłaś. Oczywiście nadal jest to dla mnie czarna magia i cudotwórstwo razem wzięte. Pozostając w zachwycie pozdrawiam ciepło.
Witaj! w wędrówce po rękodzielniczych blogach trafiłam do Ciebie i cóż mogę powiedzieć - zachwyciły mnie Twoje prace i to co wyprawiasz z filcem. Ja przez trzy weekendy zgłębiałam tajniki filcowania, ale kulki do tej pory nie uturlam prawidłowo - jakoś nie mam do tego cierpliwości - inne formy owszem - daje radę:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaskoczyły mnie (bardzo pozytywnie) Twoje dredowe naszyjniki. Kiedy uturlałam swojego pierwszego dreda tez pomyślałam o obroży na szyję i ... jak bedziesz miała ochote zapraszam do siebie:)
Pozwoliłam tez sobie zalinkować Ciebie na mojej stronie.
Pozdrawiam mada:)
Oba śliczne ale pierwszy naszyjnik jest naprawdę wyjątkowy. I bardzo oryginalny:)Może i filc czesankowy jest krnąbrny ale za to jakie cuda Ci z niego wychodzą:)
OdpowiedzUsuńCzy Mrautak wciska łapeczką te kulki w filc?
OdpowiedzUsuńBo ja mam taką wizję twórczą właśnie. Kaprysiu guru i tak dalej - uguruj, proszę, zebym nie miała już tego strasznego kataru i mogła się wybrać do miasta!
Korale cudne do znudzenia, zrób wreszcie coś brzydkiego, żeby jakąś dyskusję wywołac czy co;-))
Bardzo pozdrawiam i mrautaczę
Ja myślałam, że filc mnie nie słucha. Jak patrzę na Twoje twory, to mam wrażenie, że masz nad nim moc.
OdpowiedzUsuńpierwszy naszyjnik bardzo pomysłowy.:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatrzę na pierwszy i się zastanawiam kto godzien będzie... skojarzyło mi się z rzucaniem pereł przed wieprze :-) A ja zatapiania niczego poza tkaniną w filcu nie próbowałam jeszcze :-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa i za udział w naszej zabawie :) Pozdrawiamy gorąco!!!
OdpowiedzUsuńPracusiu Doskonały skąd Ty bierzesz tyle pomysłów???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, miłego tygodnia :))
Ten błękit jest cudowny Kaprysiu:) A co robisz jak filcujesz? / oglądasz, słuchasz, czytasz?/
OdpowiedzUsuńGRRRRR! Jak się ciebie czyta, można odnieść wrażenie, że filcowanie jest dziecinnie prostą igraszką nie stanowiąca problemu dla średnio rozwiniętego szympansa. Cóż nie jestem szympansem i za dużo już wiem o ręcznych robótkach by dać się uwieść tej filozofii. Nic nie jest proste. Wszystko wymaga czasu i wysiłku i wiem! Wiem to na pewno! Że gdybym spróbowała filcowania, to wsiąkłabym z kretesem. Zabrakłoby mi każdej miary czasu na rozwój w tej dziedzinie.
OdpowiedzUsuńOch ślicznie...jestem pełna podziwu...:)Cieplutko i wiosennie Cię pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń